Kawa za kawą. Czytanie tej samej książki na nowo, zaczynając zawsze od innego rozdziału, skacząc przypadkowo, jednak zawsze znajdując jakąś odpowiedź albo problem, pytanie dla samej siebie, a wtedy natłok myśli, czasem panika wynikająca z braku koncepcji, gapienie się w powietrze z wyczekiwaniem na jakąś myśl, lewitującą gdzieś ponad głową.
Co za różnica. Tyle ludzi wkoło, będących jedynie migotliwym epizodem w miejscu i czasie, w punkcie, w którym staneliśmy równocześnie.Błędna interpretacja słowa zaczynającego się na M powinna być karalna. Potem i tak dochodzi się do punktu, w którym jesteśmy w stanie się od siebie uwolnić i iść dalej po to, żeby dojść do kolejnego punktu i tak dalej, jak schemat. Punkt, w czasie którego zaczynamy uświadamiać sobie jaki to ma sens i czy ten sens właściwie istnieje. Ale to ma sens jeśli jest jedność w rozumowaniu sensu. Wtedy można zacząć mówić o wspólnej całości. Od tego powinno się zacząć, jeśli już się chce cokolwiek zaczynać.
Niektórzy wykorzystują żal jako uprawiedliwienie i zezwolenie na nędzny smutek, pogrążanie się w bezczynności, na łzy, potoki zwierzeń, które jest się w stanie wylac byle komu. W imię żalu tracą wstydliwość. Potem żal przemieniają w zawiść, najwyraźniej nieświadomi tego, że pokazując wszystkim wkoło jak bardzo sprawy stały się dla nich obojętne, tylko udowadniają w jak wysokiej mierze jest odwrotnie, w końcu mówiąc o tym zdradzają, że te myśli jeszcze ich nie opuściły. Jestem w stanie zrozumieć i uszanować fakt, że ten rodzaj bólu wymaga izolacji. Ale za nic nie pojmuję jak można czerpać ulgę takim zachowaniem. Nie ma to jak przegrać z własnym ego, co nie?
Mosty spłonęły, ale to nie ja je podpaliłam.
kurna, dawno nie napisałaś czegoś tak mądrego. trzeci akapit jest tak prawdziwy, że mam wrażenie, że podzieliłyśmy jeden mózg czy co. ;o
OdpowiedzUsuńlubię naszą jednomyślność, to by się mogło zdarzać częściej :D
OdpowiedzUsuńnie pierdziel, pamiętaj co powiedziałam Ci na rurach. bez kłótni związki po prostu nie mają szans na przetrwanie.
OdpowiedzUsuńchociaż z drugiej strony nasza jednomyślność jest i tak jednomyślna, nawet sobie sprawy pewnie nie zdajemy z tego. ale podobne myślenie często nam się włącza.
ostatnio nawet częściej niż często :D wtedy czuję taką wspólnotę duchową ( to nie ma nic wspolnego z twoimi spotkaniami wspolnoty chrzescijanskiej )i nawet nie musimy nic mówic, bo i tak myśli przepływają nam z głowy do głowy, bez dzwięku ;*
OdpowiedzUsuń