30 marca 2010

arytmetyka zalezności gubi nas

"zakochuję się w tramwajach, zakochuję się na mieście..." na chwilę. w swoich myślach i wyobrazeniach. żyję wydarzeniami, które nigdy nie zaistnieją w rzeczywistości. siedzą w mojej glowie. w moich ustach slowa niewypowiedziane, których nigdy nikt nie usłyszy. nowa zagadka na którą z braku odwagi zapewne nigdy nie dowiem się odpowiedzi. ale tak tez jest dobrze, wtulając się w pluszowy koc w kolorze malinowym i samotność nocy, z podkulonymi nogami i kubkiem ciepłej herbaty.

długi weekend minął stanowczo za szybko ale mimo dwudniowego nieustająco padanego deszczu przyjemnie, czas wykorzystany co do sekundy, w dobrym towarzystwie i w samotności równiez. dzień u Martyny, słoneczny spacer po Gdańsku z aparatem, koncertowy Sopot, noce pełne muzyki w słuchawkach. uwielbiam to uczucie, gdy nie mam zapotrzebowania na sen. przewaznie potrzeba snu jest u mnie objawem wykonczenia zarowno fizycznego jak i psychicznego. chodzę spać gdy mam dość. uciekam od myśli i od was wszytskich, od całego chaosu układającego się w mojej głowie.



"chciałabym Ci napisac, że jest masa świetnych facetów na świecie, którzy nie są homoseksualistami, ale już sama przestałam w to wierzyć "

los śmieje mi się prosto w twarz, cóż za ironia!

dobrze, że ja też potrafię się jeszcze trochę śmiać.

3 komentarze:

  1. mam nadzieję, że jeszcze zaczniemy w to wierzyć.

    OdpowiedzUsuń
  2. jak sobie narysujemy zaczarownamy ołówkiem swój urojony ideau, który nie będzie ani za stary ani homoseksualistą ani za daleko nie bedzie mieszkał ani zadnego ani, Aniu^^ wgl, Ty mnie masz w obserowanych a ja Ciebie nie, i nie widze Twojego bloga, łot de faak? :<

    OdpowiedzUsuń
  3. to ja chcę zaczarowany mazak!
    ej, nie wiem. nie ogarniam tego blogspota

    OdpowiedzUsuń