
od paru dni w mojej głowie kotłuje się milion niepoukładanych myśli, niepozwalających normalnie kontaktować ze światem, przez co jestem nieobecna. dylematy i znaki zapytania , stawały mi na środku drogi całkowicie nieproszone. a przeciez obiecywałam sobie rok bez postanowień, wspomnień i rozczarowań. no tak, obietnice są złudne, szczególnie te, które składamu sobie samej, a jeszcze bardziej te, ktore w wiekszości nie zależą od nas samych. proszę, zadnych niespodzianek zadnych niespodzianek ! chociaz niespodzianki wcale nie są złe, lecz za takie grzecznie podziękuję.
mam niepokojące przeczucie, ze limit na optymizm i dobra karma mi się powoli wyczerpuje.
czasem załuję, ze nie mam wpływu na swoją podświadomośc i intuicję i chwilami jestem pewna ze mam rozdwojenie jaźni. ale która ja, to ta prawdziwa ja?
2+2=5
i znów nachodzi mnie ochota wyjechać gdzieś, gdzie nikt mnie nie zna. zostawić to miejce i ludzi, nie załując tej decycji, bez wyrzutów sumienia życiorys, nazwisko, nagle zapomnieć wszytsko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz